Wszyscy szukają swojego miejsca. Drukarnia również. Wyzwaniem jest jednak to, by nie siedzieć w jednym miejscu, tylko wyjść do klienta. Tak, wiem co teraz sobie myślicie. Teoria. Nie tym razem. Przygotowaliśmy dla Was specjalnie krótki film, który powstał po jednej z wizyt w drukarni dziełowej. Moją uwagę przykuły książki stojące na półce. Zwłaszcza, że wśród nich znalazł się Mały Książę.
Tytułem wstępu powinienem nadmienić, że Karolina (córka) od lat zbiera różne wydania tej książki. W jej małym zbiorze jest możliwość obejrzeć tę publikację wydaną, jako broszurka, kolorowanka czy wręcz dzieło sztuki.
Wrócę do wizyty w drukarni dziełowej. Na moje pytanie, czy tylko w ten sposób wydają książki, szef tej drukarni powiedział, że realizują zlecenia dokładnie tak, jak tego chcą klienci. Jak sam powiedział, przede wszystkim po taniości. Zwłaszcza, że dużo z tych książek można później kupić w wielu dyskontach. Chyba nie byłem zbyt miłym gościem, bo dopytywałem o to, jak rozmawiają z klientami? Co im proponują? Czy posiadają technologa? Czy posiadają swoją produkcję? Jak wreszcie próbują plasować się w rynku? Gdzie szukają swojej przewagi?
Nie będę Wam przytaczał wszystkich odpowiedzi, bo musiałbym cytować wiele niezbyt kulturalnych słów. Mogę jednak śmiało powiedzieć, że generalnie odpowiedzi były na zasadzie, zrobimy co chcą za niewielką cenę. Może dodatkowo również… szybko. Usłyszałem, że technolog jest, ale generalnie odpowiada za to, by można było w ogóle zrealizować zlecenie na dostępnych materiałach. Kiedy zapytałem, czy odwiedzają klientów… oczywiście, dzwonią, bo właściwie po co mają odwiedzać. Książka to książka i tyle.
Wobec czego wstałem i wróciłem na moment do samochodu, by wziąć książkę, którą specjalnie na tę wizytę przygotowałem. Kiedy po powrocie zaprezentowałem wydanie Małego Księcia z radością widziałem minę pełną zaskoczenia. Jednak komentarz, można powiedzieć, rozbawił mnie totalnie.
Panie Mirku, my możemy może podobnie zrobić, ale kto to kupi? Nawet w sklepie nikt po to nie sięgnie… i to by było na tyle.
Choć rozmawiamy z naszymi gośćmi podczas nagrywania podcastów, jak chociażby z Mateuszem Woźniakiem z Konica Minolta o tym, by ruszyć się i rozejrzeć dookoła, to jednak za każdym razem widzimy, jak wiele osób trzyma się swojej „strefy komfortu”. Poligrafia ma bardzo dużo do zaoferowania, wystarczy trochę fantazji i wiedzy i może trochę chęci. Obejrzyjcie sobie te 3 minuty i będziecie dokładnie wiedzieli, którą z prezentowanych edycji byście kupili na prezent, płacąc całkiem sporą kwotę. Do przyszłego tygodnia!