W sierpniu w fabryce tonerów Konica Minolta w Tatsuno wybuchł pożar. Fabryka wstrzymała produkcję, w związku z czym należy liczyć się z przerwami w dostawach tonerów, również dla polskich klientów. O konsekwencjach kryzysu w Konica Minolta rozmawiamy z Mateuszem Woźniakiem, dyrektorem sprzedaży urządzeń produkcyjnych Konica Minolta Business Solutions Polska sp. z o.o.
Już wiemy, co się stało. Czas na pytania zasadnicze: co dalej? Kiedy pojawi się kłopot i jak długo może potrwać?
Mateusz Woźniak: Należy powiedzieć też, że pożar w sierpniu nie był pierwszym. Jednak szybko produkcję po nim wznowiono. Dopiero drugi, spowodowany samozapłonem, uświadomił dyrekcji fabryki, czym to grozi. Konieczne więc było wstrzymanie produkcji w dwóch japońskich fabrykach, by móc rzetelnie ocenić przyczyny zdarzenia i zapewnić bezpieczeństwo ich pracowników.
We wrześniu dotarły do nas informacje o spodziewanych przerwach w dostawach tonera. Nie czekaliśmy na rozwój wypadków, na wznowienie produkcji, nie byliśmy bezczynni. Wiemy, że tonera do maszyn produkcyjnych może zabraknąć od pierwszej dekady listopada i nie będzie dostępny przez co najmniej kilka tygodni, w zależności od rodzaju tonera. Wiemy też, że to kolosalny problem nie tylko dla nas, ale i dla naszych klientów.
I kontaktujecie się z nimi? Uprzedzacie o problemie…?
Uprzedzamy, bo uważamy, że tak należy. Nie wyobrażam sobie, że w jakiejkolwiek trudnej sytuacji mielibyśmy chować głowę w piasek, unikać kontaktów z klientami,
z którymi jesteśmy przecież od lat związani. Ale rozmowa o sytuacji to nie jedyny cel naszych wizyt i rozmów. Przez kilka tygodni pracowaliśmy nad rozwiązaniami. Przygotowaliśmy propozycję, która – jak sądzimy – pomoże, jeśli nie przejść przez kryzys suchą nogą, to przynajmniej zminimalizować i ograniczyć jego skutki. Słowem: mamy rozwiązanie i nie mówimy o nim w dniu, kiedy klientom zabraknie tonera, tylko informujemy z kilkutygodniowym wyprzedzeniem.
Czyli…?
Zależnie od charakteru produkcji, przygotowujemy serwis Konica Minolta, który pomoże zrealizować zlecenia naszych klientów z wykorzystaniem urządzeń atramentowych. Szukamy zamienników tonerów, które mogą zastąpić te nasze. Co ważne, klient nie poniesie w związku z tym żadnych dodatkowych kosztów. Krótko mówiąc, przygotowujemy serwis, który pomoże.
O pożarze dowiedzieliście się blisko półtora miesiąca temu. Dlaczego dopiero teraz informujecie o tym klientów?
Rzecz nie polega jedynie na tym, by szlachetnie uderzyć się w piersi i powiedzieć: „uwaga, mamy problem”. Nie tylko z tym przecież idziemy do ponad tysiąca klientów. Szukaliśmy rozwiązań, to trwało. Najważniejsze, że je znaleźliśmy. Przyzwoitość w tym biznesie nakazuje powiadomić o kłopotach i znaleźć na nie receptę.
Czy problem dotyczy jedynie tonerów? I dotknie wszystkich klientów KM?
Należy liczyć się z tym, że za kilka tygodni zabraknie tonerów dla użytkowników maszyn produkcyjnych. Sytuacja dotyczy wszystkich, ale jednych dotknie wcześniej, innych później. A może być i tak, że niektórzy – właśnie ze względów technologicznych – nie odczują braków. Chcę też jasno powiedzieć: te zapasy, które mamy, będziemy dzielić adekwatnie do wykorzystania.
Wróćmy do pytania, które każdy sobie dziś zadaje: jak długo to potrwa?
Już wiemy, że 18 października i 4 listopada obie fabryki wznowią produkcję. Liczymy więc, że przerwa w dostawach nie będzie ani długa, ani tak dotkliwa. Wierzę, że nasze propozycje pomogą klientom, wiem, że zdecydowana większość z nich dobrze zareagowała zarówno na rozwiązania, które przygotowaliśmy, jak i na samą rozmowę z nami.
Dziękuję.
Rozmawiał Mirosław Pawliński