Inspekcja druku to temat, który w ostatnich czasach pojawia się coraz częściej na łamach czasopism, branżowych portalach, czy w rozmowach podczas różnego rodzaju wydarzeń. Wydaje się również, że skoro wszyscy rozmawiają o tym, to właściwie co jeszcze można na ten temat powiedzieć? Otóż można.
Są obszary, o których po prostu w trakcie produkcji się nie myśli. Jednym z nich jest ryzyko przypadkowego naruszenia praw autorskich lub własności intelektualnej, co może prowadzić do konsekwencji prawnych i finansowych. Niby nic. A jednak, kiedy zależy nam na jakości to tak naprawdę musimy zdawać sobie sprawę z tego, że jakość to nie tylko kolor, to także często stosowane kody paskowe lub kody QR.
Niewielki błąd i mamy kłopot, z którego będzie ciężko się wytłumaczyć. Przyjrzyjmy się po prostu prędkościom, z jakimi są drukowane materiały na wąskiej lub szerokiej wstędze.
Dodatkowym tematem bardzo istotnym jest dbanie o reputację i konkurencyjność drukarni. Jak łatwo utracić zaufanie klienta z powodu niezgodności z wymaganymi standardami jakości, takimi jak ISO. A „dobre informacje” rozchodzą się dzisiaj wśród klientów znacznie szybciej niż ponad dekadę temu. Internet szybko weryfikuje daną drukarnię. To oczywiście skrót myślowy, ale opinie, które znajdujemy w sieci często są podstawą podejmowania decyzji zakupowych. Nie inaczej jest w przypadku drukarni.
Każdy z nich jest częścią DNA drukarni, ale tym najbardziej istotnym jest dbanie o unikanie wszelkich kłopotów związanych z „produkcją wadliwych” druków, z jakiegokolwiek obszaru by one nie były. To kolejny element tej układanki, bo zwiększona ilość odpadów jest m.in. generowana z wadliwych wydruków wpływając bezpośrednio na koszty i oczywisty wpływ na środowisko.
Pozostanie w drużynie „EKO” wcale nie jest takie proste. Przypomnijmy sobie, że coraz większa grupa klientów decyduje się na produkcję „EKO” z wykorzystaniem odpowiednich folii, farb, technologii itd…
Więcej na łamach czasopisma Świat Poligrafii Professional