Świetnie przygotowane kalambury (fleksograficzne) tuż po przerwie obiadowej. Ktoś by pomyślał, że to tylko zabawa, ale tak przecież nie było. Chociażby dlatego, że taka zabawa na żywo jest drukarni w momencie, jak pojawia się klient. Ile drukarni czasami stara się mówić slangiem poligraficznym do klienta, który po prostu nic z tego nie rozumie. Mimo wszystko… jeszcze się do tego nie przyznaje.
Wszystkim wydaje się, że wiedzą już prawie wszystko a ich klient pojawiający się ze zleceniem, jest na tyle wyedukowany, że nie trzeba już niczego dodatkowo tłumaczyć. Niestety, to częsty błąd, o którym nawet drukarnia nie wie, że popełnia.
Komunikacja to podstawa. Kalambury jedynie pokazały, że praktycznie opisać dany technologiczny temat, można na wiele sposobów. Co z tego wyszło? Trzeba to było zobaczyć… W tegorocznej edycji bierze udział blisko 230 osób!



